.
W 1681 r. spłonął Babimost. Wielki pożar nawiedził miasto 23.III.1728 r., w którym spłonął również kościół babimojski. W XVIII wieku proboszczem miejscowej parafii był ks. Józef Za!uski, twórca słynnej biblioteki w Warszawie.
Nowy okazały kościół wybudowano staraniem i z fundacji dwu kolejnych proboszczów - ks. Święcimskiego i Wawrzyńca Świniarskiego, kustosza katedralnego - poznańskiego oraz gorliwego katolika - patrioty Adama Ponińskiego - kasztelana poznańskiego i starosty babimojskiego. Kościół budowano w latach 1730-1740. Wzniesiono okazały murowany kościół w formie bazyliki, trójnawowy i poświęcono go uroczyście w tym samym roku. Jednak i on spłonął. Świątynię odbudowano po pożarze w 1833 r. Nie wróciła do swojej dawnej
świetności.
Kościół i parafia dedykowane zostały św. Wawrzyńcowi. Płaskorzeźba patrona znajduje się w Głównym Ołtarzu, a na Rynku figura, w miejscu gdzie zostali spaleni księża. Pomimo tego, że był kościołem murowanym, nie uchronił się przed spaleniem w roku 1836. $wiątynię odbudowywano przez 30 lat. Konsekracji nowo odbudowanej świątyni dokonał 23 maja 1897 r. sufragan poznański ks. bp Edward Likowski. We wnętrzu kościoła parafialnego zachowane są do dzisiaj liczne zabytki sztuki sakralnej, które stanowią dziedzictwo kulturalne nie tylko społeczności parafialnej ale i całego Kościoła w Polsce.
Dodatkowo sądząc po zniszczeniach kwatery ze sceną Ukrzyżowania można przypuszczać, iż poliptyk uległ częściowemu zalaniu wodą. Uprawdopodobniało by to tezę o złożeniu rozmontowanych skrzydeł poliptyku i przechowywaniu ich przez dłuższy okres czasu "nieużywanymi". Wyjaśniałoby również, co działo się z poliptykiem od momentu rozmontowania ołtarza do czasu jego ponownego wykorzystania w kościele w Babimoście.
W trakcie demontażu skrzydeł poliptyku okazało się niezbędne wykonanie zabezpieczenia osypującej się warstwy malarskiej. Skrzydła następnie spakowano do przygotowanych w tym celu skrzyń, przewieziono do pracowni konserwacji dzieł sztuki. Przez cały okres prac skrzydła przechowywano w specjalnie skonstruowanej komorze, gdzie ściśle kontrolowano warunki wilgotnościowe. Wilgotność regulowano w oparciu o ponad roczną obserwację warunków panujących w kościele. Umożliwiło to taki dobór parametrów, aby zminimalizować niebezpieczeństwo niekontrolowanej pracy drewna.
W pierwszej kolejności przystąpiono do najważniejszego z etapów prac - podklejenia odspojeń warstwy zaprawy wraz z warstwą malarską do podobrazii. Preparaty wprowadzano za pomocą strzykawek, następnie pod niewielkim obciążeniem podklejano. Przeprowadzenie żmudnego i czasochłonnego zabiegu zajęło kilkuosobowemu zespołowi konserwatorów przeszło dwa miesiące czasu. Następnie usunięto pociemniały werniks pochodzący z poprzednich prac konserwatorskich. Pozostawiono delikatne zabrudzenia - patynę - "wgryzioną" w oryginalne warstwy. Dodatkowe doczyszczanie pomijając estetycznie wątpliwy efekt rodziło przede wszystkim zbyt wielkie niebezpieczeństwo uszkodzenia laserunków i oryginału.
W kolejnym etapie prac usunięto wszystkie osypujące się wtórne kity i te, które zostały wykonane nieprawidłowo (zbyt nisko, bez opracowanej faktury). Uzupełniono ubytki warstwy zaprawy oraz opracowano fakturę nawiązując do zahowanego oryginału. Przy rekonstrukcji fragmentów odciskanego tła zastosowano odlewy oryginalnych partii. Uzupełniono ubytki warstwy malarskiej. Zrekonstruowano niezachowane ramy skrzydeł w oparciu o oryginalne zachowane (w innych ołtarzach Mistrza z Gościeszowic). Powtórzono dokładnie złocony profil rezygnując jednak z rekonstrukcji ornamenru (nie było 100% pewności co do tego, jak ornament wyglądął, pozostano przy rekostrukcji profilu, co do którego nie było wątpliwości). Z przyczyn technicznych, uwzględniając stan podobrazi zrezygnowano z wieszania wszystkich skrzydeł na zawiasach. Zminimalizuje to ilość otwierania i zamykania skrzydeł, zredukuje do minimum niepotrzebne przeciążenia związane z otwieraniem i zamykaniem.